surf - snow - skate - wake


Nie zależnie od tego czy używasz starego Andka czy najnowszego Jabłka, zapewne Twój smartfon jest wrażliwy na niską temperaturę, wilgoć oraz urazy mechaniczne. Dlatego jeśli planujesz tej zimy zażyć nieco białego szaleństwa a nie chcesz niespodziewanie i mimo woli znaleźć się poza zasięgiem, koniecznie przeczytaj ten wpis. Poniżej pokazuję trzy sprawdzone sposoby zabezpieczenia smartfona, w zależności od Twoich potrzeb i zasobności portfela.

wejście do tradycyjnej knajpki na stokach Trydentu
foto: @piotrdabro

Tanio i efektywnie

Jest to opcja dla tych, którzy lubią romantyczne spacery po galeriach handlowych, ale nie mają ochoty wydać zbyt dużo a ponadto mają odrobinę zajawki na proste DIY.
W znanej ogólnopolskiej sieciówce z tanim wyposażeniem do domu i azjatyckimi ubraniami dla całej rodziny, zazwyczaj tuż przy kasie czekają niepozorne "portmonetki" na telefon. Kosztują bardzo niewiele a po drobnych poprawkach, polegających na włożeniu pod podszewkę dwóch cienkich gąbek, przeobrażają się w całkiem niezłą osłonę termiczną i mechaniczną dla Twojego osobistego łącznika ze światem.
Można się również szarpnąć i nabyć drogą kupna specjalistyczne etui wypełnione puchem, zaprojektowane i wyprodukowane w wyniku kooperacji znanej marki snowboardowej z gigantem elektronicznym, ale to już raczej propozycja z kolejnej kategorii. Tylko po co przepłacać, skoro nie widać istotnej różnicy?  

portfonetka z ochraniaczem na smartfona
foto: BOARDborn

Na bogato

Rozwiązanie dla tych, którzy dysponują nieco większym budżetem i lubią kupować gadżety np. przez internet.
Na rynku jest całkiem sporo coverów i bumperów, które oferują solidną ochronę dla schowanego w nim smartfona. Część z nich oferuje aż za wiele i najczęściej zmienia telefon w cegłę. Moim skromnym zdaniem na tym tle bardzo korzystnie wypada case znanego skandynawskiego producenta bagażników i akcesoriów samochodowych. Tak, to nie żart, możesz mieć case na smartfona w komplecie z bagażnikiem na deskę 😉

iPhone caseThule
foto: BOARDborn

Gadżet ten można wyhaczyć w sieci za relatywnie niewygórowaną cenę. Nie zmienia istotnie gabarytów ani wagi telefonu a producent twierdzi, że można na niego upuścić ołowianą kulę ze znacznej wysokości i nic się nie stanie. Brzmi dobrze? Mnie to przekonało.

Thule iPhone armor
foto: BOARDborn

W akcie desperacji

Każdemu może się zdarzyć, że zwyczajnie zapomni wyposażyć się w stosowne akcesorium i wtedy potrzeba staje się matką wynalazków. Nazywam tę metodę "skarpetą Babuni".
W prawdzie w sieciówce, w której można wyposażyć się w tanią portfonetkę, można też kupić specjalistyczną skarpetę/pochewkę na telefon i pewnie każdy o tym wie. No ale tu mówimy o sytuacji awaryjnej, bez możliwości zakupienia takiego cacka. Wtedy zazawyczaj przychodzi z pomocą jedna z zapasowych grubych skarpet, dedykowanych na snowboard lub narty. Zapewne każdy, kto wyjeżdża w góry zabiera ze sobą przynajmniej jedną zapasową parę takich. Względnie można zapakować telefonik do skarpety już użytej i przeznaczonej do prania. Efekt ochrony przed zimnem i uderzeniami będzie taki sam, ale walory zapachowe raczej wątpliwe, więc nie polecam.

foto: BOARDborn

Mam nadzieję, że powyższy subiektywny wybór lifehack'ów komuś się przyda a jeśli nie, to może chociaż wzbudzi uśmiech na kilku twarzach.

Do zobaczenia na stoku! 😎


Tomek

Jak chronić smartfona na stoku? Trzy sprawdzone sposoby.


Przeszło rok temu niezobowiązująco rozpocząłem tworzenie na YouTube serii krótkich filmików, dokumentujących moje pływanie i jeżdżenie na deskach. Klipy z założenia miały być rejestrowane w ciągu jednej lub dwóch następujących po sobie sesji, najczęściej przy pomocy kamery sportowej. Przyznaję, że czasami świadomie naginałem nieco te zasady, uzupełniając montaż ujęciami zrealizowanymi w ciągu kilku dni  przy pomocy smartfona, ale wyłącznie w uzasadnionych okolicznościach :)

Planowałem opublikować tego posta dopiero po zmontowaniu 10ego odcinka, na którym notabene planuję zakończyć tę serię, ale przecież 8 części to też dobra okazja do zaprezentowania tutaj  mojej mini antologii, nieprawdaż? ;)

collage: snow, surf, wake

#1
Pierwszy "Just Cruisin'" został zmontowany bez numerka, na wypadek, gdybym jednak rozmyślił się co do kontynuowania serii. Powstał zgodnie z pierwotnymi założeniami podczas jednej popołudniowej SUPowej sesyjki na flacie, w okolicach orłowskiego molo, w towarzystwie Krzyśka z Supujemy.pl. Nawiasem mówiąc wtedy właśnie odkryłem fajną apkę do montażu  Splice, ale o tym przy innej okazji.



#2
Drugi klip powstał również zgodnie z zasadami sztuki. Materiały nagrane z POV zebrałem w ciągu dwóch następujących po sobie sesji w Wakepark Gdańsk.


#3
Kolejny odcinek też powstał jak należy, również w WPG, tyle, ze tym razem udało się zrobić nawet follow cama, ponieważ pływaliśmy wspólnie z moim kuzynem a jak wiadomo co dwie głowy to nie jedna ;)


#4
To jest chyba mój ulubiony filmik spośród tych, które zmontowałem przy pomocy aplikacji Splice.
Wszystkie ujęcia pochodzą z kamerki umieszczonej na dziobie deski i zostały nagrane podczas dwóch sesji jedna po drugiej. Nawet nie staram się wymienić wszystkich osób, z którymi wtedy miałem przyjemność pływać, bo nie chciałbym kogoś pominąć. Dość powiedzieć, że były to dla mnie dwa najbardziej udane pływania w zeszłym sezonie.


#5
Ta część jest przykładem "pogwałcenia" podstawowych założeń serii, ale przecież nie mogłem pozwolić, żeby mi się zdezaktualizowały a tym samym zmarnowały takie fajne materiały. Nawet nie czuję, że rymuję ;)


#6
Snowboardu ciąg dalszy, ale tym razem tylko POV. Ujęcia udało mi się zrealizować pod koniec zeszłego sezonu podczas dwóch trzech zjazdów małą i średnią linią w snowparku w Kronplatz.


#7
Po dłuższej przerwie zebrałem się w końcu do nagrania czegoś na wodzie. Fale akurat nie były zbyt duże, ale ponieważ ujęcia zrealizowałem w kolejne dwa weekendy (nie pływając w międzyczasie), to coś tam się nawet udało złapać.


#8
Odcinek został zrealizowany z pełnym poszanowaniem wszystkich zasad i założeń serii. Z kilku różnych ujęć udało się uwiecznić krótkie rekreacyjne pływanie wspólnie z moją Anią w okolicach bazy ABCSurf na Półwyspie.


Docelowo chciałbym dokręcić jeszcze dwa odcinki, ale nie wiem jeszcze kiedy to nastąpi. Potem najprawdopodobniej zawieszę przynajmniej na jakiś czas tworzenie krótkich filmików o "kruzowaniu" na rzecz rozwijania drugiej playlisty na moim kanale YT. Pożyjemy zobaczymy... ;)

Just Cruising, czyli 8 krótkich filmów o bujaniu się na deskach.


Generalnie nie przepadam za przejściowymi porami roku, bo najbardziej cenię albo pełnię lata albo pełnię zimy, ale jakiś czas temu odkryłem, że jesień też da się lubić. Rzecz jasna pod warunkiem, że akurat nie leje deszcz. Wymaga to jednak połączenia trzech surowców: drewna, metalu oraz uretanu. 

skatepark Sopot

Pusty skatepark

Z pewną nostalgią pożegnałem odchodzące lato, ale z nie mniejszą nadzieją przywitałem ten piękny czas, kiedy turyści opuścili Trójmiasto a młodzież powróciła do szkolnego kieratu. Można w końcu w tygodniu wieczorem, kiedy dzieciaki albo odrabiają lekcje, albo pakują tornistry na następny dzień, spokojnie pójść do skateparku i pośmigać na deskorolce nie zderzając się z kimś co chwilę.

skatepark Sopot

Beton cieplejszy od wody

Zima na Pomorzu zazwyczaj zaczyna się dość późno i jest dość łagodna, więc na przesiadkę na snowboard trzeba jeszcze trochę poczekać, albo ruszyć gdzieś w Alpy. Zaś Bałtyk szybko się wychładza, więc w pewnym momencie już przestaje mi się chcieć walczyć z lodowatymi falami i w takich właśnie chwilach  chętniej wybieram te betonowe.

skatepark Sopot

Oczywiście w lecie też bardzo lubię jeździć na deskorolce, ale wtedy najsilniej konkurują z nią wodne deski: wake, surf i SUP a czas nie jest niestety z gumy. Skoro jesteśmy już przy tworzywach, mniej lub bardziej sztucznych, to przecież tak niewiele jest dźwięków w przestrzeni miejskiej, tak miłych dla ucha, jak stukot uretanowych kółek na betonie lub asfalcie. Nieprawdaż? 😉


Tomek

Drewno, metal i uretan sprawiają, że jesień można polubić.

Lubię pływać zarówno na tradycyjnej desce surfingowej jak i na SUPie, więc jeśli spodziewasz się, że to będzie wpis o wyższości jednego na drugim, to pewnie się zawiedziesz. Ponieważ mieszkam nad Bałtykiem, na którym jakość fal często pozostawia wiele do życzenia, już dawno zdecydowałem, że w Polsce pływam głównie z wiosłem a "normalny" surfing zostawiam raczej na wakacyjne wyjazdy nad ocean. Co oczywiście nie oznacza, że od czasu do czasu nie mogą zdarzyć się jakieś odstępstwa od tej normy 😉

SUP jest łatwy

Mam nadzieję, że powyższy nagłówek nie urazi niczyjej ambicji, ale w moim odczuciu tradycyjny surfing jest jednak bardziej wymagający pod względem fizycznym niż stand up paddle. Przy odpowiednio dobranym sprzęcie, stawianie pierwszych kroków na SUPie jest dość banalne nawet na falach (oczywiście na początek tych małych) a co dopiero na płaskiej wodzie. Fakt, że opanowanie podstaw poprawnej techniki wiosłowania zajmuje trochę czasu, ale też nie więcej niż nauka padlowania na leżąco. Ponadto bałtyckie fale nie słyną z najwyższej jakości i w bardzo wielu przypadkach zwyczajnie łatwiej je złapać, mając do dyspozycji wiosło, niż tylko własne ramiona. SUPy z racji swoich rozmiarów i sporej wyporności, zazwyczaj są też znacznie mniej wymagające względem warunków, więc fale, które już przestają nadawać się dla surferów, bardzo często okazują się zupełnie wystarczające do zabawy dla SUPsurferów. 


SUP jest uniwersalny

Deska z wiosłem ma tę podstawową zaletę, że można na niej pływać w zasadzie w każdych warunkach. Jak są fale, to możesz posurfować, jak ich nie ma, to możesz wybrać się na zwiedzanie okolicy z perspektywy wody. Najlepsze jest to, że w rekreacyjnym zakresie zazwyczaj da się to wszystko opływać na jednej i tej samej desce. Jasna sprawa, że sprzęt wyspecjalizowany do konkretnych zadań, w określonych warunkach działa najlepiej, ale większość dostępnych na rynku tzw allround'ow poradzi sobie prawie zawsze i wszędzie. Współczesne SUPy mają chyba tylko dwie podstawowe wady. Biorąc pod uwagę zasobność przeciętnego polskiego portfela sądzę, że wciąż są zbyt drogie. No i niestety raczej ciężko jest zrobić na SUPie duckdive, chociaż Kai Lenny udowodnił, że z odpowiednią deską i techniką może się to udać 😉


Kajak 21-ego wieku

Pojawienie się na rynku dmuchanych SUPów w ostatnich latach przyczyniło się do dynamicznej popularyzacji tego sportu na różnych akwenach. Przybywa amatorów rekreacyjnego wiosłowania w wolnym czasie z rodziną. Coraz częściej widać na wodzie osoby niemal w każdym wieku i w bardzo różnej kondycji fizycznej. Pływa się na wycieczki, organizowane są spływy na rzekach, można ćwiczyć jogę i wciąż przybywa amatorów surfingu z wiosłem. Myślę, że niedługo  w wypożyczalniach sprzętu, zamiast roweru wodnego czy kajaka będzie można wypożyczyć SUPa. 
A może nawet już tak się dzieje? Jeśli w ciągu minionych wakacji zdarzało Ci się spotkać standuppadler'ów w miejscach, w których dotychczas królował kite albo rower wodny, napisz mi o tym 😊


Tomek

3 powody, dla których SUP jest super



O tym, że pływanie na SUPie jest czystą poezją wiedziałem od dawna z własnego doświadczenia, ale jak dotąd nie słyszałem, żeby ktoś tworzył poezję na ten temat. Do wczoraj!


Paddleboarder on polish beach

Jakież było moje zdziwienie kiedy dostałem od  mojej Kuzynki na messengera wiersz. Nie napisała jakiejś tam rymowanki tylko prawdziwy poemat. Za inspirację posłużyła Jej obserwacja naszej rodziny z deskami na plaży. W poniższych wersach występują bowiem: moja Żona i Synek, mój Kuzyn i ja, a tematem przewodnim jest surfing na desce z wiosłem. Zachwyciłem się, uśmiałem do łez i poprosiłem Autorkę o pozwolenie na publikację. Przeczytajcie sami... 😀

bottom turn on SUP


Kiedy wiatr falą rozbuja morze
Na jego żądze nic nie pomoże
Z łoża po cichu się on wymyka
I już za drzwiami wetsuit domyka 
Butami z pianki po schodach człapie
Wiosłem po ścianach bieluchnych drapie
I choć go serce ściska gdy słyszy
Kwilenie syna ciche jak myszy
I żony zębów z zimna dzwonienie
To jest za silne wiatru kuszenie
To nieodparte w sercu pragnienie !
I nie potrafi, oprzeć się nie chce!
Poskramiać falę - to ego łechce!
I szczęściem wielkim to go przepaja
Gdy w ręku dzierży trzonek pagaja
Nieustraszenie morze przemierza
Wcale nie szuka z wodą przymierza
Tylko jak rycerz na dzikim koniu
Tak on na fali do przodu goni!
I gdy po cichu szepcze w komórkę
'Hejka kuzynie, odpalę furkę
I jedźmy szybko waruna szukać!
Nową miejscówkę sobie oblukać!'
Z niecierpliwości drży jak osika
I szybko jeszcze łyk kawy łyka.
I pojechali. I popłynęli.
Kuzyn z kuzynem. Na fali bieli.
Jak wojownicy. Bez śladu strachu.
Pozostawili na plaży piachu
Swoje komórki i swe obawy
I zapał w nich jak ogień lawy
Gorący bucha i naprzód pcha
Postacie dwie i wiosła dwa !
A na plaży już stoi ona
Anna matka i wierna żona
I patrzy za nim...jak płynie w dal
I choć w jej sercu malutki żal
I choć w ramionach dziecina płacze
To wie że nie może być inaczej
Taka jej dola. Żona SUPiarza.
To jak szaleńca lub marynarza.
Więc czeka. Kocha. I wypatruje.
Na swojej buzi wiatr ciepły czuje.
I myśli patrząc w Syneczka oczy
'A ten mój mały czym mnie zaskoczy?
Będzie skejtem? Albo wrotkarzem?
A może będzie spadochroniarzem?
A może będzie jednak szachistą?
A może zostanie słynnym basistą?'
I tak jak pewne jest hobby tatka
To syna przyszłość to jest zagadka
I tak jest dobrze. I tak być musi.
Wiec Ania ciekawość nadmierną dusi
I syna do siebie mocno przytula
A wiatr na morzu hula i hula ....

KB 2017


baby looking at surf infographic
foto: www.instagram.com/boardborn.pl/ 
Mam nadzieję, że Wam też się to spodoba tak jak mnie i liczę, że Kasia napisze kiedyś coś jeszcze 😊




Tomek 

Poemat o bałtyckich SUPsurferach 😀



Swoje najlepsze deskorolkowe lata mam już dość dawno za sobą. Za sobą mam też niezliczoną ilość skręceń obu kostek, stłuczeń pięt i nadgarstków, poharatanych piszczeli i łokci,... długo by można jeszcze wymieniać… Mam już za sobą nawet prawie definitywne zakończenie deskorolkowej przygody, bo przecież nic mi już nie wychodziło, obawiałem się kolejnych kontuzji i w ogóle w tym wieku to już chyba nie warto. Na szczęście pustkę szybko zapełniły inne zajawki, jak choćby wakeboard czy surfing, ale po kilku latach przerwy, powróciła tęsknota za moją drewnianą zabawką, od której wszystko się zaczęło. 


Marbella skatepark w Barcelonie

Tylko po co wracać, skoro nie ma już do czego? Na szczęście potrafię się jeszcze odpychać, utrzymuję równowagę a stukot uretanu na asfalcie wciąż sprawia mi radość. Początki są trudne. Uczę się właściwie od nowa. Najpierw było to bardzo deprymujące uczucie, ale stopniowo zacząłem sobie przypominać, jak kiedyś cieszyły mnie choćby najdrobniejsze postępy. Teraz chwilami czuję to samo i to sprawia, że mam ochotę próbować dalej. Kiedyś byłem skupiony głównie na technicznej stronie. Satysfakcjonowały mnie przede wszystkim tricki. Im trudniejsze i bardziej stylowe tym lepiej. Im więcej potrafiłem ich zrobić, im częściej mi wychodziły, tym większy widziałem sens w dalszej jeździe. Z czasem tricków ubywało, ale skuteczność wykonywania tych, które zostały sprawiała, że nie było jeszcze tak źle. Można było powiedzieć, że potrafiłem zrobić wciąż sporo podstawowych sztuczek na przyzwoitym poziomie. Ot taka rekreacja, ale bez zbytniego lamerstwa ;) 

5/0 grind
skatepark w Żukowie

W momencie, w którym zorientowałem się, że zarówno arsenał tricków, jak i skuteczność ich wykonywania spadły poniżej poziomu dziadostwa, to po prostu dałem sobie spokój. Uczucie niezadowolenia z jakości mojego skejtowania było tym bardziej dojmujące, że zbiegło się w czasie z dynamicznym rozwojem moich umiejętności na wakeboardzie. Śmiganie po wakeparku było wtedy dla mnie czymś nowym i ta zajawka prawie całkowicie zdominowała mój sezon od późnej wiosny do wczesnej jesieni. Na parę lat deskorolka, tak jakby przestała mi być potrzebna i poszła zupełnie w odstawkę. W lecie liczył się tylko wakeboard a w zimie królował snowboard. Z kolei pomiędzy sezonami, niezobowiązująco od czasu do czasu zaczynałem uczyć się surfingu.

rock to fakie
minirampa na Lanzarote

Stara miłość jednak nie rdzewieje. Po latach rozłąki nie wytrzymałem i znowu kupiłem sobie deskorolkę. Spory wpływ na tę decyzję miały powstające nowe betonowe skateparki. Coś, czego "za moich czasów" nie było, więc skoro w końcu powstało, to głupio byłoby przynajmniej nie spróbować z tego skorzystać. 

"kruzing" w Gdyni

Nie ma co ukrywać. Z trickami jest ciężko a czasami wręcz marnie, ale odkryłem coś, czego wcześniej nie doceniałem albo nie dostrzegałem. Myślę, że bardzo pomógł mi w tym surfing, bo dzięki niemu zacząłem na betonie i asfalcie szukać tej samej sensacji co na wodzie. Balans, płynność ruchów i to poczucie lekkości, które jak sądzę jest wspólnym mianownikiem wszystkich uprawianych przeze mnie deskowych sportów. Czasami nie trzeba nawet robić tricków, bo wystarczy sam cruising po okolicy i jakaś górka do zbombienia od czasu do czasu. Zaś jazda po skateparku jest teraz trochę jak freeride na snowboardzie. Znajduję swoją linię i jak poczuję się pewniej, to dorzucam jakieś proste tricki. 

"kruzing" w parku wulkanicznym

To pewnie jest takie deskorolkowe dziadowanie, z nieco dorobioną ideologią, ale co z tego? Odkryłem deskorolkę na nowo i znowu sprawia mi to radość, więc spróbuję to robić tak długo, jak tylko będę fizycznie w stanie temu podołać. Jeśli tricki już zupełnie przestaną mi wychodzić, to pewnie przerzucę się na longboard. Grunt to jak najdłużej utrzymać balans i czuć wiatr we włosach, przynajmniej tych, które jeszcze zostaną ;)

Tomek

Deskorolka tuż przed 40-tką. Czy to ma jeszcze sens?

Bałtyk jest niestety dość kapryśnym morzem. Przekonał się o tym chyba każdy, kto spędził na polskim wybrzeżu choćby długi weekend, niezależnie od tego czy pływał na jakiejś desce, czy nie. Czasami samo studiowanie prognoz pogody może nie wystarczyć, więc zanim spakujesz manele i wybierzesz się na swoją ulubioną miejscówkę, koniecznie sprawdź obraz z kilku nadmorskich kamer. Chcąc ułatwić sobie i innym przeglądanie, postanowiłem zebrać przeszło 10, moim zdaniem najbardziej przydatnych surferom i SUPsurferom streamingów, ulokowanych nad Bałtykiem.  

O kolejności na mojej liście “strategicznych must see” decyduje lokalizacja kamer od zachodu na wschód. W wielu z tych miejsc dotychczas jeszcze nie pływałem, ale wg moich obserwacji online oraz zasłyszanych z różnych źródeł informacji, przy sprzyjającej pogodzie mogą mieć one falowy potencjał.

Jastrzębia Góra - foto: BOARDborn
Jestem z Trójmiasta, więc zupełnie nie znam tamtejszych spotów, ale coś niecoś słyszałem o może niezbyt licznej, ale za to prężnej lokalnej scenie surfingowej :)


Podobnie jak w przypadku Kołobrzegu, nie miałem jeszcze okazji osobiście posmakować usteckich fal. Niemniej jednak facebookowe relacje lokalesów i około sztormowe widoki z kamery nie pozostawiają wątpliwości, że da się tam popływać. Z resztą można popytać windsurferów.


Tę lokalizację znają chyba wszyscy windsurferzy i kitesurferzy, lubiący poszaleć na falach, ale oni pewnie powiedzą, że spot na surfa się nie nadaje, bo tak naprawdę obawiają się tłoku w wodzie ;)  


To jest taki trochę spot widmo, więc może o nim powinni wypowiedzieć się bardziej doświadczeni surferzy. Tak czy owak warto tu zerkać chociażby po to, żeby móc precyzyjniej zweryfikować prognozę falowania.


JASTRZĘBIA GÓRA - kliknij i sprawdź kamerę
Oto widok na słynną Falezę. Plaży wprawdzie na kamerze nie widać, ale jak są fale, to bez wątpienia można je zobaczyć i ocenić.

Władysławowo - foto: BOARDborn

Tu wyjątkowo wstawiam dwie kamery zamiast jednej, ponieważ tak naprawdę żadna z nich do końca nie pokazuje warunków na faktycznej miejscówce, tylko trochę obok. Można na ich podstawie, biorąc pod uwagę kierunek wiatru i swelu, wywnioskować co się będzie działo na naszym bałtyckim Pipeline ;)


Ponieważ jak dotąd nie udało mi się znaleźć kamery od strony otwartego morza w jednym z najpopularniejszych miejsc na surfing, czyli Chałupach, wrzucam tu kolejną miejscówkę, moim skromnym zdaniem trochę niedocenioną.


GÓRKI ZACHODNIE - kliknij i sprawdź kamerę
Ten spot można chyba nazwać objawieniem ostatnich miesięcy. Zdążył już nawet być areną zimowych zawodów surfingowych O’Neill Cold Water Jam, a przecież na dobrą sprawę jest to podmiejska plaża w Gdańsku. Kamera pokazuje głównie Narodowe Centrum Żeglarstwa, ale od czasu do czasu przesuwa się w stronę plaży. Przyda się więc trochę cierpliwości ;)


MIERZEJA WIŚLANA - kliknij i sprawdź kamerę
Spoty w tym rejonie są chyba jeszcze mało rozpoznane. Widywałem tam fale w różnych miejscach, ale warto popytać o nie starszych stażem kolegów surferów.

Waves on Gdansk Bay
Górki Zachodnie - foto: Andrzej Boreysza

Jak wszystko na tym blogu, również to zestawienie jest wynikiem subiektywnej oceny i z całą pewnością nie wyczerpuje tematu w stu procentach. Ponadto kamery najczęściej nie są ulokowane precyzyjnie na samych surf spotach. Jeśli znasz linki do widoków, pokazujących polskie plaże, na których zdarzają się dobre warunki do surfowania i SUPsurfowania, to napisz o tym w komentarzu do tego posta lub w bezpośrednim mailu do mnie.
Bardzo chętnie zweryfikuję i uzupełnię swoją wiedzę, tym bardziej, że wciąż jeszcze jest ona skromna.

Planując surfing (nie tylko w Polsce) nie zapomnij sprawdzić prognozy falowania. Jeśli chcesz przeczytać mój wpis na temat prognoz, kliknij tutaj.

Tomek

10 web kamer - sprawdź przed wyjściem na plażę.