Lubię pływać zarówno na tradycyjnej desce surfingowej jak i na SUPie, więc jeśli spodziewasz się, że to będzie wpis o wyższości jednego na drugim, to pewnie się zawiedziesz. Ponieważ mieszkam nad Bałtykiem, na którym jakość fal często pozostawia wiele do życzenia, już dawno zdecydowałem, że w Polsce pływam głównie z wiosłem a "normalny" surfing zostawiam raczej na wakacyjne wyjazdy nad ocean. Co oczywiście nie oznacza, że od czasu do czasu nie mogą zdarzyć się jakieś odstępstwa od tej normy 😉
SUP jest łatwy
Mam nadzieję, że powyższy nagłówek nie urazi niczyjej ambicji, ale w moim odczuciu tradycyjny surfing jest jednak bardziej wymagający pod względem fizycznym niż stand up paddle. Przy odpowiednio dobranym sprzęcie, stawianie pierwszych kroków na SUPie jest dość banalne nawet na falach (oczywiście na początek tych małych) a co dopiero na płaskiej wodzie. Fakt, że opanowanie podstaw poprawnej techniki wiosłowania zajmuje trochę czasu, ale też nie więcej niż nauka padlowania na leżąco. Ponadto bałtyckie fale nie słyną z najwyższej jakości i w bardzo wielu przypadkach zwyczajnie łatwiej je złapać, mając do dyspozycji wiosło, niż tylko własne ramiona. SUPy z racji swoich rozmiarów i sporej wyporności, zazwyczaj są też znacznie mniej wymagające względem warunków, więc fale, które już przestają nadawać się dla surferów, bardzo często okazują się zupełnie wystarczające do zabawy dla SUPsurferów.
SUP jest uniwersalny
Deska z wiosłem ma tę podstawową zaletę, że można na niej pływać w zasadzie w każdych warunkach. Jak są fale, to możesz posurfować, jak ich nie ma, to możesz wybrać się na zwiedzanie okolicy z perspektywy wody. Najlepsze jest to, że w rekreacyjnym zakresie zazwyczaj da się to wszystko opływać na jednej i tej samej desce. Jasna sprawa, że sprzęt wyspecjalizowany do konkretnych zadań, w określonych warunkach działa najlepiej, ale większość dostępnych na rynku tzw allround'ow poradzi sobie prawie zawsze i wszędzie. Współczesne SUPy mają chyba tylko dwie podstawowe wady. Biorąc pod uwagę zasobność przeciętnego polskiego portfela sądzę, że wciąż są zbyt drogie. No i niestety raczej ciężko jest zrobić na SUPie duckdive, chociaż Kai Lenny udowodnił, że z odpowiednią deską i techniką może się to udać 😉
Kajak 21-ego wieku
Pojawienie się na rynku dmuchanych SUPów w ostatnich latach przyczyniło się do dynamicznej popularyzacji tego sportu na różnych akwenach. Przybywa amatorów rekreacyjnego wiosłowania w wolnym czasie z rodziną. Coraz częściej widać na wodzie osoby niemal w każdym wieku i w bardzo różnej kondycji fizycznej. Pływa się na wycieczki, organizowane są spływy na rzekach, można ćwiczyć jogę i wciąż przybywa amatorów surfingu z wiosłem. Myślę, że niedługo w wypożyczalniach sprzętu, zamiast roweru wodnego czy kajaka będzie można wypożyczyć SUPa.
A może nawet już tak się dzieje? Jeśli w ciągu minionych wakacji zdarzało Ci się spotkać standuppadler'ów w miejscach, w których dotychczas królował kite albo rower wodny, napisz mi o tym 😊
Tomek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz