surf - snow - skate - wake

Trident_boardborn

Ostatnio policzyłem ile lat jeżdżę na snowboardzie i wyszło tego na tyle dużo, że aż głupio się przyznać, bo po takim czasie mógłbym już chyba radzić sobie w tym sporcie nieco lepiej, ale nie o tym... W każdym razie, na przestrzeni tych wielu lat zdążyłem wyrobić sobie własną opinię na temat ulubionych miejscówek i tych, za którymi przepadam nieco mniej. Prawdę mówiąc, jeszcze więcej jest tych, których jeszcze nie miałem okazji odwiedzić a bardzo bym chciał, ale do rzeczy.

Alta Badia_boardborn
Snowpark Alta Badia
Miało być subiektywnie, więc tak będzie. Znajomi często pytają mnie, dlaczego mieszkając w północnej Polsce, najchętniej wybieram się na deskę do Włoch a nie np.: do Austrii, Francji lub w polskie góry? O Andorze albo Hokkaido jakoś nikt nie wspomina.

Pogoda
Im dalej na południe, tym cieplej, to chyba jasne. Na przykład południowy Tyrol (wbrew nazwie jest włoski) znajduje się w stosunkowo niewielkiej odległości od Morza Śródziemnego. Takie położenie geograficzne na ogół gwarantuje przewagę słonecznych dni a na wiosnę przyjemne ciepełko, bez obaw o brak śniegu.


Snowpark Kronplatz_boarborn
Snowpark Kronplatz
Przygotowanie snowparków
Skoro o śniegu mowa, to gdy pierwszy raz wybrałem się na snowboard do Włoch, nie mogłem uwierzyć, że niezależnie od obfitości opadów, włoskie snowparki co rano były przygotowywane na glanc. Jeszcze 7-8 lat temu w Austrii to było nie do pomyślenia. Teraz podobno jest już zupełnie inaczej. Wierzę na słowo, tym co tam bywają, bo sam dawno tego nie sprawdzałem.

Jedzenie
Italia słynie z dobrego jedzenia, a kuchnia serwowana w górskich miejscowościach nie jest oczywiście odstępstwem od tej reguły. Podczas wyjazdów w tamte strony, wspólnie z Żoną żywimy się niemal wyłącznie pizzą i makaronami, których konfiguracje smakowe wykluczają wrażenie jakiejkolwiek monotonii. Nie wspomnę już o szeroko dostępnych wyśmienitych delikatesowych produktach, które często kosztują w tamtejszych sklepach tyle samo, lub nawet nieco mniej niż u nas. Z kolei o walorach smakowych (czasami cenowych również) win z Piemontu można by napisać osobny blog post.  No i kolejny temat to kawa. Po jakości i smaku podawanego espresso można się szybciej zorientować, kiedy przekroczyło się granicę Włoską, niż po oznaczeniach przy drodze.

Obereggen_boardborn
Snowpark Obereggen

Ludzie
Włosi to jest fajny naród. Wiedzą o tym nawet ci, którzy nie kojarzą przebojów Rominy Pawer i Albano. Pod tym względem akurat Austriacy odstają niewiele, ale moim zdaniem chill w południowym Tyrolu jest jeszcze głębszy, niż w alpejskich Zillertalu, zwanym przecież nie bez kozery Chillertalem.

Ale do Włoch jest przecież daleko
No i co z tego? Do Francji jest jeszcze dalej. Ktoś mądrzejszy ode mnie już dawno temu stwierdził, że w procesie odwiedzania nowych miejsc nie mniej ważna od celu jest sama podróż. Kto miał okazję doświadczyć wspólnych z przyjaciółmi wyjazdów na wakacje samochodem lub autokarem, prawdopodobnie wie o czym mówię. Często długość podróży jest wprost proporcjonalna do ilości przygód wartych wspominania przez lata.

Boardborn_Alta Badia
Snowpark Alta Badia
Rzecz jasna o gustach się nie dyskutuje, tylko im się ewentualnie schlebia. Warto też od czasu do czasu wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby zweryfikować empirycznie swoje przekonania. Do Francji raczej w najbliższym czasie się nie wybieram, ale ostatnio coraz bardziej korci mnie znowu Austria i wursty, że o Japonii i sushi już nie wspomnę ;)

Tomek

Włochy VS. Austria - subiektywnie o zimowych destynacjach.

Wydaje mi się, że wszyscy blogerzy, którzy mają do powiedzenia coś ciekawego i wartościowego opowiadają o tym, co ich w życiu pasjonuje i jest dla nich ważne. Odkąd pamiętam całe moje życie kręci się wokół jakichś desek. Deskorolka, snowboard, wakeboard, surfing i kilka innych pokrewnych dyscyplin towarzyszy mi od lat. Zacznijmy jednak od początku…

Pierwsza była deskorolka

Gdy jeszcze głęboka komuna trwała w najlepsze a wszelkie nowinki przebijały się do Polski z wielkim trudem, tata mojego dobrego kumpla z podstawówki przywiózł mu z Australii profesjonalną deskorolkę Variflex. Z ciekawości pożyczyłem ją na cały wieczór, po którym już wiedziałem, że też taką chcę! Czekałem wiele długich miesięcy żeby skompletować wtedy bardzo trudno dostępny i kosmicznie drogi sprzęt, ale dzięki wsparciu moich Rodziców w końcu się udało! Deskorolka była moją największą miłością przez całą szkołę a potem studia i mimo kilkuletniej przerwy oraz związanego z tym spadku umiejętności, nie przeszło mi to do dziś.

instagram.com/boardborn.pl

Potem był snowboard

Pierwszy snowboard dostałem w liceum. Wkrótce to właśnie snowboarding stał się moją główną zajawką, nawet większą niż deskorolka. Całe studia i pierwsze lata pracy zawodowej były podporządkowane wyjazdom w takie miejsca Europy, w których o każdej porze roku leży śnieg. Ponieważ mieszkam dość daleko od gór, podróżowałem wielokrotnie w ciągu roku w poszukiwaniu śniegu, nawet w lecie. Znajomi stukali się w głowę, bo gdy oni planowali wakacje na plaży, ja nie mogłem doczekać się wyjazdu na lodowiec.

instagram.com/boardborn.pl

Nieco później pojawił się wakeboard

Ponieważ od urodzenia mieszkam nad morzem, nie było możliwości, żebym w końcu nie zainteresował się pływającymi deskami. Mam wrodzony respekt do wody i nie jestem zbyt dobrym pływakiem, więc zaczęło się dopiero na dobre w dojrzałym wieku. Zanim jeszcze powstała moda na kite’a, wracając z któregoś z letnich wypadów na lodowiec, zatrzymaliśmy się nad jakimś austriackim jeziorem. Znajomy lokales zaprosił nas na swoją motorówkę, za którą ciągał wakeboarder’ów. Wiadomo co było dalej… :)

instagram.com/boardborn.pl
W końcu przyszedł czas na surfing

Początki swojej przygody z tym sportem zawdzięczam właściwie mojej Żonie, wtedy jeszcze Dziewczynie, która ładnych parę lat temu zaplanowała nasze wspólne wakacje nad oceanem a w prezencie urodzinowym podarowała mi kurs surfingu. Od tego czasu znacznie bardziej polubiłem letnie urlopy, które teraz już zawsze spędzamy gdzieś, gdzie można posurfować. 

instagram.com/boardborn.pl

…no i jescze SUP

Ponieważ tam gdzie mieszkamy fale są bardzo kapryśne a potrzeba jest matką wynalazków, zaczęliśmy pływać na deskach z wiosłem, czyli tzw. SUPach (Stand Up Paddle). Sprzęt ten dzięki swojej wyporności i efektywnemu napędowi w postaci wiosła, pozwala nie tylko na łapanie większej ilości, nawet bardzo kiepskich i niewielkich fal, lecz także otwiera zupełnie nowe, możliwości eksploracji najróżniejszych, niekoniecznie zafalowanych akwenów.

instagram.com/boardborn.pl

W dużym skrócie można powiedzieć, że jesteśmy małżeństwem, które w lecie pływa na deskach a zimą na nich zjeżdża. Zaś urlopy, w zależności od pory roku, planujemy nad oceanem lub w górach. Niemal każdą wolną chwilę staramy się spędzać nad wodą lub na śniegu. Poza tym, jak większość normalnych ludzi, codziennie chodzimy do pracy i mamy najróżniejsze zobowiązania. Z tą jednak różnicą, że rytm naszego życia definiują nieco inne priorytety, niż większości znajomych w naszym wieku.


Tomek

Dlaczego Boardsportowy Blog Lajfstajlowy ?