surf - snow - skate - wake

Arrieta_Lanzarote_Boardborn

Od czasu swojego pierwszego wyjazdu na surfing wiedziałem, że pływanie na desce będzie tylko jednym z kilku istotnych aspektów surftripa. Staram się nie traktować takich wakacji, jak obozu treningowego. W innym wypadku łatwo jest zapomnieć co sprawia, że w ogóle mam ochotę ruszyć się z kanapy.

El Golfo_Lanzarote_boardborn
El Golfo

Na swojej ukochanej Lanzarote byłem już czterokrotnie, ostatni raz trzy lata temu. Od tej pory, z resztą wcześniej też, romansowałem z kilkoma innymi destynacjami, oferującymi fale do surfingu i wakacyjne przygody. Więcej grzechów nie pamiętam a w ramach "pokuty", w tym roku znowu poczułem magiczną siłę przyciągania tej niezwykłej wyspy. Z resztą nie tylko ja, bo pomysł wyszedł pierwotnie od mojej Ani.

Famara_Lanzarote_Boardborn
Widok z Caleta de Famara
Famara_Lanzarote_Boardborn
Playa Famara

Z jednej strony była tęsknota za marsjańskim krajobrazem parku wulkanicznego Timanfaya, winem Malvasia, wyhodowanym wśród pól popiołów i zastygniętej lawy, delektowaniem się wyśmienitymi w swej prostocie papas arrugadas oraz gambas al ajilloa także bardzo przyjaznymi falami na Playa Famara. Z drugiej zaś strony pojawiła się obawa, czy za kolejnym razem to wszystko nie straci swojego uroku i czy będzie nadal cieszyć jak kiedyś?

La Geria_Lanzarote_Boarborn
La geria
Los Ajaches
Wierność podobno jest łatwa, dopóki nie masz porównania. No i w tym właśnie tkwi sedno problemu, bo nie da się ukryć, że we wrześniu zdarzają się w Europie lepsze fale niż na Lanzarote. Prawdą jest też, że tym razem trafiliśmy na dość kiepski kierunek wiatru, który utrzymywał się prawie przez cały nasz pobyt. Silny onshore skutecznie zniechęcał zarówno do surfowania, jak i plażowania na zazwyczaj "surfers firendly" Playa Famara. W zasadzie jedynym spotem, który dobrze falował od czasu do czasu była La Santa, zniechęcająca swoim lokalizmem i sporą ilością skał. 
Na szczęście udało się nam, trochę przypadkiem, wypatrzeć przyzwoity warun w miejscowości Arrieta, której zupełnie nie podejrzewałbym o coś takiego. Czyli w sumie szału nie było, ale jak się rzekło na wstępie, przecież na surfingu świat się nie kończy.

Arrieta_wave_Lanzarote_Boardborn

lanzarote_arrieta_boardborn
Arrieta

Z wcześniejszego doświadczenia wiedzieliśmy, że Lanzarote ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko plażowanie i sporty wodne. Wybraliśmy się więc między innymi na trekking po okolicznych wulkanach, z przewodnikiem z Balckstone Treks, połączony ze zwiedzaniem winnic i degustacją lokalnych win. Odwiedziliśmy również wydrążone w lawie lub wzniesione z wulkanicznych materiałów budowle i rzeźby genialnego artysty Cesara Manrique. Codziennie smakowaliśmy  prostej, ale pełnej barw i aromatów kanaryjskiej kuchni a także liznęliśmy nieco lokalnego folkloru oraz miejscowej kultury podczas  kilku fiest, parad i koncertów.

Timanfaya_Lanzarote_boardborn

lanzarote_carverboard_boardbrn
Parque Nacional de Timanfaya

Jak przekonywali lokalesi z surfshopu Famarapower, czasem lepiej odpuścić walkę z kiepskimi falami i poczuć radochę, z jazdy na deskorolce, w otoczeniu mistycznych krajobrazów parku wulkanicznego Timanfaya a potem obserwować zachód słońca w El Golfo, przy szklaneczce aromatycznej wielowarstwowej kawy Leche y Leche. Zdecydowanie stara miłość nie rdzewieje, nawet jeśli czasem sprawia zawód.

Tomek

P.S. Wkrótce na naszym kanale YouTube znajdzie się mała video-relacja z wyjazdu na Lanzarote.

Lanzarote 2016 - stara miłość nie rdzewieje, nawet jeśli zawodzi.

Arrieta_Lanzarote_Boardborn

Od czasu swojego pierwszego wyjazdu na surfing wiedziałem, że pływanie na desce będzie tylko jednym z kilku istotnych aspektów surftripa. Staram się nie traktować takich wakacji, jak obozu treningowego. W innym wypadku łatwo jest zapomnieć co sprawia, że w ogóle mam ochotę ruszyć się z kanapy.

El Golfo_Lanzarote_boardborn
El Golfo

Na swojej ukochanej Lanzarote byłem już czterokrotnie, ostatni raz trzy lata temu. Od tej pory, z resztą wcześniej też, romansowałem z kilkoma innymi destynacjami, oferującymi fale do surfingu i wakacyjne przygody. Więcej grzechów nie pamiętam a w ramach "pokuty", w tym roku znowu poczułem magiczną siłę przyciągania tej niezwykłej wyspy. Z resztą nie tylko ja, bo pomysł wyszedł pierwotnie od mojej Ani.

Famara_Lanzarote_Boardborn
Widok z Caleta de Famara
Famara_Lanzarote_Boardborn
Playa Famara

Z jednej strony była tęsknota za marsjańskim krajobrazem parku wulkanicznego Timanfaya, winem Malvasia, wyhodowanym wśród pól popiołów i zastygniętej lawy, delektowaniem się wyśmienitymi w swej prostocie papas arrugadas oraz gambas al ajilloa także bardzo przyjaznymi falami na Playa Famara. Z drugiej zaś strony pojawiła się obawa, czy za kolejnym razem to wszystko nie straci swojego uroku i czy będzie nadal cieszyć jak kiedyś?

La Geria_Lanzarote_Boarborn
La geria
Los Ajaches
Wierność podobno jest łatwa, dopóki nie masz porównania. No i w tym właśnie tkwi sedno problemu, bo nie da się ukryć, że we wrześniu zdarzają się w Europie lepsze fale niż na Lanzarote. Prawdą jest też, że tym razem trafiliśmy na dość kiepski kierunek wiatru, który utrzymywał się prawie przez cały nasz pobyt. Silny onshore skutecznie zniechęcał zarówno do surfowania, jak i plażowania na zazwyczaj "surfers firendly" Playa Famara. W zasadzie jedynym spotem, który dobrze falował od czasu do czasu była La Santa, zniechęcająca swoim lokalizmem i sporą ilością skał. 
Na szczęście udało się nam, trochę przypadkiem, wypatrzeć przyzwoity warun w miejscowości Arrieta, której zupełnie nie podejrzewałbym o coś takiego. Czyli w sumie szału nie było, ale jak się rzekło na wstępie, przecież na surfingu świat się nie kończy.

Arrieta_wave_Lanzarote_Boardborn

lanzarote_arrieta_boardborn
Arrieta

Z wcześniejszego doświadczenia wiedzieliśmy, że Lanzarote ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko plażowanie i sporty wodne. Wybraliśmy się więc między innymi na trekking po okolicznych wulkanach, z przewodnikiem z Balckstone Treks, połączony ze zwiedzaniem winnic i degustacją lokalnych win. Odwiedziliśmy również wydrążone w lawie lub wzniesione z wulkanicznych materiałów budowle i rzeźby genialnego artysty Cesara Manrique. Codziennie smakowaliśmy  prostej, ale pełnej barw i aromatów kanaryjskiej kuchni a także liznęliśmy nieco lokalnego folkloru oraz miejscowej kultury podczas  kilku fiest, parad i koncertów.

Timanfaya_Lanzarote_boardborn

lanzarote_carverboard_boardbrn
Parque Nacional de Timanfaya

Jak przekonywali lokalesi z surfshopu Famarapower, czasem lepiej odpuścić walkę z kiepskimi falami i poczuć radochę, z jazdy na deskorolce, w otoczeniu mistycznych krajobrazów parku wulkanicznego Timanfaya a potem obserwować zachód słońca w El Golfo, przy szklaneczce aromatycznej wielowarstwowej kawy Leche y Leche. Zdecydowanie stara miłość nie rdzewieje, nawet jeśli czasem sprawia zawód.

Tomek

P.S. Wkrótce na naszym kanale YouTube znajdzie się mała video-relacja z wyjazdu na Lanzarote.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz