Z radością muszę przyznać, że mój sezon SUPsurfingowy w czasie pandemii okazał się być całkiem udany. Rozpocząłem go w kwietniu tuż po złagodzeniu lockdown'u i tak on sobie trwa do dziś. Wynikiem czego jest trzeci odcinek mojego nieregularnego micro vloga #jestęsurferę.
Wychodząc na deskę nie zawsze mam ochotę zabierać ze sobą kamerę. Bardzo cenię sobie zalety analizowania swoich umiejętności w ramach auto video coachingu, na jaki pozwala mi GoPro.
Cieszy mnie też możliwość dzielenia się swoją zajawką w internecie. Niemniej jednak czasem wolę by sesja na wodzie pozostała tylko moją i nie chcę się rozpraszać obecnością obiektywu. Wbrew pozorom nawet najbardziej dyskretnie pracująca w tle kamera sportowa nie potrafi sprawić bym zupełnie o niej nie myślał. Tak jak nie przepadam za licznym towarzystwem na lineup'ie, tak też nie zawsze mam ochotę na obecność tego elektronicznego jednookiego pasażera na gapę. Z tego powodu publikuję filmiki niezbyt często a najbardziej epickie sesje nie zawsze udaje się zarejestrować. Dobra wymówka co? 😉
Mam jednak nową motywację. Nauczony doświadczeniem poprzedniej zimy, kiedy to doroczna przesiadka z wody na śnieg okazała się mrzonką, postanowiłem w tym roku spróbować nie przerywać pływania na czas najzimniejszej pory roku. Zobaczymy co mi z tego postanowienia wyjdzie i na ile przełoży się to na materiał do kolejnego mikro vloga 😉
Zamaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz